Legia Warszawa wygrała 1:0 z KKS Kalisz po wyrównanym spotkaniu. Czyste konto zachował Miszta.
Szczęście Legii, błąd bramkarza.
Po kolejnych kilkudziesięciu sekundach bramkarz KKS-u skiksował przy wybiciu piłki z własnego pola karnego trafiając w Tomasa Pekharta, a potem piłka odbiła się od słupka. Tym razem szczęście dopisało Krakowiakowi i całej drużynie gospodarzy. Ale po tym ciosie „Cebulorz” się podniósł i w drugim kwadransie walczył jak równy z równym.
Gordillo nie trafia celnie, ale Kalisz coraz bliżej bramki
Początkowo jednak brakowało celności w próbach Nestora Gordillo, choć z każdym kolejnym strzałem drugoligowiec z Kalisza był coraz bliżej celu. O ile oczywiście udało się zawiązać akcje, bo co dwie-trzy próby warszawianie je przecinali. W 29. minucie celny, ale lekki strzał po ziemi oddał Mateusz Wysokiński, a po chwili minimalnie z narożnika pola karnego chybił Kasjan Lipkowski.
Legia rzadko kończy kontrataki, ale utrzymuje się przy piłce
W międzyczasie nie brakowało kontrataków Legii, ale rzadko który kończył się czymś groźnym. Po drugiej stronie w 42. minucie przed znakomitą szansą stanął Gordillo, ale był na spalonym przy zamieszaniu w polu karnym gości. Na domiar złego przed przerwą z powodu kontuzji boisko opuścić musiał kapitan KKS-u Adrian Łuszkiewicz.
Szturm na bramkę Legii, Miszta z czystym kontem.
Ale po zmianie stron piłkarze trenera Tarachulskiego przeprowadzili prawdziwy szturm na bramkę Cezarego Miszty. Wyliczmy kolejno: szarżę Gordillo z 47., strzał Zawistowskiego z dystansu w 49., a następnie jego strzał z 51. minuty.
Zamieszanie w polu karnym Legii, ale sędzia nie podyktował rzutu karnego
Później zrobiło się zamieszanie w szesnastce Legii, a Miszta odbił uderzenie jednego z rywali. Wcześniej sprawdzano też na VARze zagranie ręką Bartosza Slisza i potencjalny rzut karny, a także potencjalną interwencję ręką Rafała Augustyniaka.
Mimo determinacji KKS-u Kalisz, to Legia Warszawa zdołała utrzymać jednobramkową przewagę do końca meczu i awansować do finału Pucharu Polski. Tam zmierzy się ze zwycięzcą pary Górnik Łęczna – Raków Częstochowa.
Warto zauważyć, że w meczu nie zabrakło emocji i groźnych sytuacji pod obiema bramkami. Oba zespoły miały swoje okazje do zdobycia bramki, ale ostatecznie to Legia okazała się bardziej skuteczna i awansowała do finału.